Forum Przyjaciół Bonsai

W tym roku powstrzymałem się od cięcia i takie efekty:

Nie mam pomysłu na koronę, wydaje mi się, że długość pnia do pierwszych gałęzi jest zbyt duża w stosunku do grubości, ale brak ochotników na pączkowanie. Może gdy przestanę znęcać się nad korzeniami, to obudzą się jakieś pączki na pniu. Teraz gdy patrzę na te zdjęcia, to przychodzi mi do głowy odkład powietrzny powyżej pierwszej gałęzi i podział na dwie rośliny... ale wolę uczyć się kształtowania niż wykonać kolejny długoterminowy eksperyment.

Każdej wiosny skracałem jeden z tych przedługich korzeni, a w lecie obcinam te młode gałązki, które rosną pionowo. Choć pojawiają się odrosty od korzeni, to brak pączków na pniu poniżej istniejących gałęzi.

Do przymrozków stoi metr nad gruntem przy ścianie skierowanej na wschód, a zimuje w nieogrzewanym garażu z małym oknem.

Jałowiec, który został rozjechany kołami koparki podczas naprawy instalacji zakopanej w pobliżu.

wstawienie sąsiada do skrzynki obok skłoniło mnie do zaktualizowania tematu... przepraszam za brak odpowiedzi, ale postanowiłem cierpliwie czekać i nie przeszkadzać tej roślinie.

W zeszłym roku kwiatów nie było, dopiero w tym roku kilka małych grup.

wiosna numer dwa

Nie przeczę, wykonanie kiepskie. Zbyt słabe przygotowania, za dużo pośpiechu i prowizorki. Jeśli padnie, to zmienię temat na "jak nie należy traktować wykopanych roślin". A w międzyczasie poinformuję jak sobie radzi.

Postanowiłem zmienić pojemnik, bo w skrzyni było za mokro po deszczu. Przy okazji zinwentaryzowałem włośniki i chyba jest lepiej niż początkowo sądziłem choć szału nie ma. Folia jest gęsto podziurkowana przewiewna i "przepływna". Z piaskiem widocznym na zdjęciu wymieszałem warstwę keramzytu, a całość wypełniłem mieszanką torfu odkwaszonego, ziemi z poprzedniego pojemnika, keramzytu i piasku. Wszystkie grube korzenie na zdjęciu mają swój naturalny kształt, przez pierwsze 20 cm są tak twarde, że nie poddają się wyginaniu o pojemnik.

Moje pierwsze yamadori.

Wszystko było na powierzchni, ale w cztery strony świata, więc pozwijałem i do skrzynki. A jest jakaś bezpieczna metoda na pobudzenie tworzenia tych włosowatych w pobliżu pnia? może coś jak odkład powietrzny? może lekko skaleczyć korzeń od spodu i potraktować ukorzeniaczem?

Drzewko spotkałem dwa lata temu a wykopałem w tym tygodniu. Przez te dwa sezony skracałem gałęzie ale nie pomyślałem o przygotowaniu korzeni. Jest kilka grubych i długich na ponad metr wędrujących na boki ale mają bardzo mało drobnych.

Pytanie na przyszły rok, bo w tym sezonie limit stresu zapewne wyczerpany: jak skrócić te korzenie?

Dla perspektywy, skrzynia ma 45 cm szerokości.

Kupiłem w szkółce kilka egzemplarzy sosny górskiej, sześcioletnie wysokie na około 50 cm. Dwa powędrowały do ogródka i tam pozostaną, a na dwóch pozostałych postanowiłem poćwiczyć i wpakowałem w zwykłe doniczki w ziemię "do iglaków" ze sklepu ogrodniczego.

Tą niczym nie wyróżniającą się traktuję jako poletko doświadczalne

a druga, ciekawsza poczeka, aż będę pewny, że jakimś drastycznym działaniem nieodwracalnie jej nie zepsuję (choć już zdążyłem skaleczyć korę :-(

drutem, który trzyma roślinkę w doniczce).

Czy o tej porze roku, dwa tygodnie po wsadzeniu do doniczki można lub trzeba wykonać jakieś obowiązkowe zabiegi czy poczekać do wiosny aż się wzmocnią i przezimują?
Z tej pierwszej usunąłem trochę starych igieł z dolnych partii gałązek.

Mój "okaz" do zmniejszenia:

Tak myślę o skróceniu tuż powyżej tego środkowego zagęszczenia (mniej więcej poziom parapetów na parterze) i mocnym odsłonięciu u dołu, bo z obu stron drzewka rosną róże, które świerk już prawie zasłonił.

Teraz się za to zabrać czy na wiosnę?

A na Google Books jest fragment książki o niwaki: Niwaki: pruning, training...

Dzięki za podpowiedź, jedno słowo na wagę złota! :-)

Znalazłem pierwszy przykład do przemyśleń:

a wieczorem postaram się wrzucić zdjęcia mojego przypadku.

Mieszkam na parterze małego bloku, dwa metry od wejścia, w "ogródku" pod oknami rośnie świerk, który ma około 4-5 m wysokości. W zeszłym roku, gdy bonsai znałem tylko z obrazków :oops:

i było mi obojętne, przyciąłem stożek wzrostu i kilka dłuższych gałązek w jego pobliżu. Troszkę zagęścił górną część, ale nie ma zamiaru zwolnić i pnie się do góry. Niedawno przyszła mi do głowy szalona myśl - czy byłaby szansa skrócić go o połowę, albo nawet zostawić tylko 1 - 1,2 m głównego pnia i z kilkoma dolnymi gałęziami zrobić "coś", co przypominałoby bonsai w skali ogrodowej a nie doniczkowej?

Czy roślina przeżyje takie przycięcie? Jeśli tak, to jaka pora roku byłaby odpowiednia do takiej operacji?