Jeśli jesteś początkujący(a) w bonsai, kupiłeś(aś) właśnie drzewko i nie wiesz co dalej, lub pojawił się jakiś problem z drzewkiem, to poniższy tekst jest dla Ciebie LEKTURĄ OBOWIĄZKOWĄ Prawie na pewno masz problem, o który na forum zapytały już całe zastępy początkujących. Dzięki uprzejmości i zaangażowaniu kolegi Armina, autora poniższego artykułu, zostaniesz bezboleśnie wprowadzony(a) w podstawy uprawy i pielęgnacji bonsai, których Ci jeszcze brakuje.Nie ignoruj wiadomości, które znajdziesz poniżej. Przeczytaj je bardzo uważnie W większości przypadków Twoje wątpliwości powinny zostać rozwiane, i nie narazisz się na formułowanie zapytań, które były już tyle razy wałkowane, że pisane przez Ciebie posty wylądują w śmietniku..
Życzymy przyjemnego czytania...
MOD TEAM
Moje pierwsze BONSAI - od czego zacząć ?
Tekst ten powstał ze względu na ogromną liczbę powtarzających się postów, dotyczących podstaw hodowli drzewek bonsai. Postaram się w nim omówić najważniejsze aspekty, które pomogą Wam w utrzymaniu drzewka przy życiu do czasu, gdy Wasza wiedza na temat botaniki danego gatunku będzie na tyle duża, że będziecie mogli zacząć je samodzielnie formować. W poniższym tekście skupię się na okresie rozpoczynającym się w momencie podjęcia przez Was decyzji o kupnie drzewka, a kończącym, kiedy poczujecie się już nieco pewniej w opiece nad drzewkiem i postanowicie zrobić kolejny krok. Być może będzie nim uczestnictwo w warsztatach (zdecydowanie najbardziej polecam!), a być może kontakt z osobą bardziej doświadczoną, książka, internet. To już zależy, jak bardzo się zaangażujecie. W artykule omówię drzewka, które najczęściej są spotykane w sprzedaży masowej (głownie w dużych marketach). Pominę gatunki, które rosną w stanie naturalnym w Polsce. Wiedzę tą uzyskacie sami, gdy już „chwycicie bakcyla” i zagłębicie się w następny poziom podczas spotkań warsztatowych, lub w procesie samoedukacji. Postaram się przekazać informacje pewne, oparte na własnym doświadczeniu oraz sprawdzonych radach doświadczonych bonsaistów oraz dostępnych w literaturze i internecie. Kolejność omawiania poszczególnych aspektów jest przypadkowa. Trudno je bowiem ułożyć według pewnej hierarchii. Sieć powiązań jest zbyt gęsta, a jedno bez drugiego często nie może być rozpatrywane. No to lecimy .
Zanim kupisz drzewko
Podstawowym i pierwszym błędem jaki popełnia większość początkujących jest zakup drzewka bez jakiegokolwiek rozeznania w temacie, Potem jest oczywiście „trwoga do Pana Boga” czyli rozpaczliwy mail, post, wątek na forum: „mój bonsai gubi liście”, „moje drzewko umieraaaaaaa”, „help me” itd. Poniżej, w punktach znajdziecie kilka kryteriów jakimi należy się kierować przy zakupie drzewka.
- Wymagania gatunku
Najpierw rozpoznajcie wymagania poszczególnych gatunków, w kolejnych porach roku (temperatura, wilgotność, itp.), szczególnie zimą. Porównajcie te wymagania z tym co możecie im zapewnić w domu i na balkonie / tarasie / w ogródku, a dopiero wtedy podejmujcie decyzję co do gatunku drzewka, które chcecie kupić. Informacje te znajdziecie choćby w Internecie. Dobrze jednak byłoby zaopatrzyć się również w jakąś literaturę. Opierając się na kilku opiniach, na początek polecałbym Wolfganga Kowollka „Robimy bonsai”. Powyższe kwestie są tam opisane w sposób prosty i przystępny. Nakład jest co prawda wyczerpany, ale wciąż można go dostać w drugim obiegu.
- Styl i Forma
Przed zakupem zapoznajcie się także, choćby powierzchownie, ze stylami czy też formami drzewek bonsai, wtedy będziecie wiedzieć, jaka forma drzewka Wam się podoba, jaka nie, albo też do jakiej formy chcielibyście dążyć z zakupionym drzewkiem.
- Kiedy?
Jedynym rozsądnym terminem do zakupu przez Was drzewka jest początek wegetacji tzn. wiosna, no najpóźniej wczesne lato. Nie kupujcie drzewek jesienią, a już ogromnym błędem jest kupowanie ich zimą.
- Okrutna prawda
Nie ratujcie umierających drzewek kupując je w marketach. Sami macie małą wiedzę albo nie macie żadnej o tym jak dbać o drzewko bonsai, tymczasem chcecie kupić zaniedbane przez złą opiekę lub jej całkowity brak drzewko, na które jest już wypisany wyrok śmierci. Musicie wybierać drzewka o jak najlepszej kondycji, "tryskające zdrowiem", bez żadnych uschniętych partii korony, nie przesuszone ani nie zalane, no i bez widocznych oznak ataku pasożytów i chorób grzybowych.
- Wielkość drzewka
Jest pewna zależność, nie dla wszystkich oczywista. Otóż im mniejsze drzewko kupujecie tym trudniej będzie Wam je utrzymać przy życiu, a im większe tym łatwiej, gdyż większe drzewko ma znacznie większy margines odporności na popełniane przez Was błędy w opiece nad nimi. Oczywiste jest, że jeśli nie macie nadającego się miejsca na drzewko wysokości 50-100 cm, nie ma sensu go kupować. Gdy jednak macie takie możliwości, radzę dobrze rozważyć zakup.
Rozpoznajemy gatunek
Czasami drzewko po prostu "wpada nam w ręce". Jak nie urodziny, to znów ślub, albo jakaś super okazja w markecie... i co teraz mamy począć? Zawsze obowiązkowo rozpoczynamy od ustalenia z jakim gatunkiem mamy do czynienia. Można skorzystać z forumowej wyszukiwarki. Można też przeczytać na stronie Przyjaciele Bonsai artykuły (ze zdjęciami) na temat: Fikusa benjamina, Fikusa retusa, Grubosza drzewiastego, Karmony, Ligustra chińskiego, Sageretii, Serissy i Wiąza drobnolistnego. Obserwowanie postów pozwala mi jednak stwierdzić, że dla początkujących każde drzewko wygląda tak samo i w związku z tym często należy prostować treść postów, w których zwracacie się z prośbą o przekazanie wiedzy na temat wiąza, a na zdjęciach widać np. karmonę. Można więc zwrócić się o pomoc do bardziej doświadczonych. Aby ułatwić rozpoznanie gatunku przez innych forumowiczów bezwzględnie powinniście wstawić wyraźne zdjęcia całego drzewka oraz jego liści i kory. Kilka gatunków jest podobnych do siebie i mało ostre zdjęcia uniemożliwiają ich rozpoznanie, a w niektórych przypadkach powodują nawet podanie błędnej nazwy. Nie należy się raczej spodziewać właściwej identyfikacji rośliny, pokazując na forum zdjęcia poruszone, nieostre, niedoświetlone, prześwietlone, czy robione z perspektywy i odległości uniemożliwiającej dostrzeżenie detali rośliny. Znając nazwę drzewka możemy przystąpić do zbierania informacji o jego wymaganiach dotyczących gleby (zalecana kwaśność podłoża, zwięzłość), podlewania, nawożenia, oświetlenia, temperatury, warunków zimowania itp.
Podstawowe pytania
Najczęściej sens pytań sprowadza się do kwestii „kupiłem/dostałem drzewko i co dalej/jak je oceniacie/jak mam je przyciąć”. Z reguły pierwszym naszym drzewkiem jest – jak to określono na forum PAB – tzw. „marketsai”. Mamy więc drzewko, rozpoznaliśmy gatunek i co z nim zrobić? Niebagatelne znaczenie ma czas, w którym staliśmy się posiadaczami naszego cudeńka. Zanim przejdziecie dalej koniecznie zapoznajcie się też z odrobiną podstawowej wiedzy teoretycznej (Fizjologia i Anatomia drzew i krzewów, fotosynteza). Pozwoli Wam ona lepiej zrozumieć, dlaczego bonsaiści w danych sytuacjach postępują tak a nie inaczej, natomiast na forach internetowych sprawniej odsiejecie wiadomości wartościowe, od tych nieprzydatnych (nie każdy pisze, kto ma wiedzę). Kidy dowiemy się już na czym się skupić, możemy to odnieść do naszego drzewka. Przede wszystkim zwróćmy uwagę na oświetlenie i przepuszczalność mieszanki, w jakiej drzewko rośnie.
Warunki oświetleniowe
Stanowisko dla naszego drzewka powinno być jak najjaśniejsze. Bezcelową jest dyskusja spotykana często na forach, czy to okno zachodnie, czy południowe itd. Drzewko ma powędrować tam gdzie jest najjaśniej i gdzie może stać ze względów technicznych. Ma to zastosowanie bez względu na porę roku, w jakiej roślina się u nas znalazła. Odstępstwem od tej reguły są okresy upałów, podczas których drzewko należy cieniować. Innych wyjątków na tym etapie nie będziemy omawiać.
Gleba i korzenie
Niewłaściwa gleba powoduje, że do korzeni nie dociera woda z rozpuszczonymi składnikami pokarmowymi, a czasem nawet powietrze, którego brak powoduje gnicie bryły korzeniowej. Niemal 100 % drzewek bonsai zakupionych w marketach jest posadzona w niewłaściwej ziemi – z reguły zdegradowanej i nieprzepuszczalnej. Co więc zrobić z tym fantem? Jak wspomniałem wyżej – ogromne znaczenie ma czas. Jeśli drzewko dostaliśmy/kupiliśmy od marca do sierpnia (te terminy nie są oczywiście sztywne i mogą ulegać niewielkim przesunięciom), to po przejściu krótkiego okresu aklimatyzacji należy je przesadzić do odpowiedniej mieszanki. Przy przesadzaniu należy zwrócić uwagę na to, czy nie trzeba zmienić pojemnika na większy lub skrócić nadmiernie wydłużonych korzeni. Jeśli roślina się przyjmie, zapewniamy jej właściwe odżywianie i... no właśnie. Czas by powiedzieć o czymś niezmiernie istotnym. W bonsai pośpiech jest najgorszym wrogiem, więc dajmy sobie czas. Najpierw starajmy się utrzymać formę, którą już posiada. Jest to pierwszy i najprostszy etap pracy nad drzewkiem, który pozwoli nam dokładnie mu się przyjrzeć. Jest to bardzo ważny etap, bo nie robiąc na razie żadnej krzywdy drzewku (powodujemy jedynie pojawianie się dodatkowych młodych przyrostów), budujemy sobie w umyśle jego mapę przestrzenną i analizując ją zaczynamy powoli dostrzegać detale, na które wcześniej byliśmy „ślepi”. Z czasem, łącząc to ze zdobywaną wiedzą, zaczynamy dostrzegać gdzie mamy problemy z formą, grubością gałązek, kształtami, proporcjami itp. Każde kolejne przycinanie młodziutkich pędów obfituje w dodatkowe bodźce dla naszego umysłu. Budujemy sobie własną koncepcję drzewka.
Najgorszy okres, by stać się właścicielem drzewka bonsai
Co jednak zrobić, jeśli drzewko bonsai jest np. prezentem gwiazdkowym? Od razu zaznaczam, że jest to fatalny termin na rozpoczęcie przygody z bonsai. Naturalnego światła jest wtedy najmniej. Można próbować sztucznego doświetlania, ale nie zawsze przynosi to zamierzony efekt. Ponadto zegar biologiczny rośliny jest nastawiony na odpoczynek, a nie rozwój. Wszelkiego rodzaju zabiegi (np. ingerencja w bryłę korzeniową) mogą doprowadzić do jej uśmiercenia. W takiej sytuacji przez okres około miesiąca skupiamy się tylko na właściwym podlewaniu i zapewnieniu wilgotności. Ponieważ bryła korzeniowa jest bardzo zbita, przy tradycyjnym podlewaniu „od góry” dochodzi z reguły do tego, że woda bokami przeleje się do podstawka, a środek bryły pozostanie suchy. Co więc możemy zrobić? Stosujemy tzw. podlewanie przez zanurzenie. Do tego celu potrzebny nam będzie szczelny pojemnik o rozmiarach nieco większych od rozmiarów doniczki, w której rośnie drzewko. Umieszczamy w nim naszą roślinę i zalewamy wodą do górnej krawędzi doniczki. Wody oczywiście zacznie stopniowo ubywać, więc dolewamy jej do czasu, kiedy zauważymy, że jej poziom nie ulega zmianie. W ten sposób mamy pewność, że cała bryła została nawodniona. Często pojawiają się na forach internetowych szczegółowe pytania odnośnie czasu pozostawiania drzewka i poziomu wody w pojemniku. Poziom wody, rodzaj podłoża, kubatura pojemnika i czas nasiąkania to cztery czynniki, które wpływają na siebie wzajemnie, dlatego nie da się podać 100%-towej definicji. Metoda, którą powyżej przedstawiłem jest o tyle dobra, że posiada taki swoisty „miernik nawodnienia”. Ogólnie ważne jest bowiem, by przesiąknęła i nabrała wilgoci cała bryła podłoża, a ta, kiedy nasiąknie wystarczająco, po prostu przestaje pobierać wodę. Miernikiem jest więc obniżający się poziom wody. Kiedy przestaje się obniżać, oznacza to, że bryła przesiąknęła i możemy wyjąć drzewko z pojemnika. Podstawowym błędem popełnianym przez osoby rozpoczynające przygodę z bonsai jest nadopiekuńczość. Nie podlewajcie swojej rośliny co pewien określony czas (np. co 2 dni). Róbcie to po delikatnym przeschnięciu ziemi. Pamiętajcie przy tym, że po podlaniu przez zanurzenie, wnętrze zbitej bryły korzeniowej wolniej odparowuje wodę i może się okazać, że przy zbyt częstym podlewaniu „przelejemy” drzewko. W konsekwencji korzenie zaczną gnić, a część nadziemna zostanie pozbawiona „zasilania”. Objawy tego u niektórych gatunków wyglądają podobnie jak przy braku podlewania. Efekt jest taki, że jesteśmy przekonani, że roślinę trzeba więcej podlewać. Powstaje błędne koło, które kończy się uśmierceniem rośliny. Jeśli chcemy tego uniknąć, sprawdzajmy po prostu wilgotność bryły korzeniowej w jej wnętrzu. Ze względu na zbitą bryłę korzeniową nie zrobicie tego - tak jak jest to napisane w niektórych postach na forum – palcem. Są jednak ogólnie dostępne takie wynalazki jak choćby wykałaczki czy patyczki do szaszłyków. Delikatnie je wbijcie, odczekajcie jakieś 5 minut i sprawdźcie jak wyglądają po wyjęciu. Innym sposobem już dla trochę zaawansowanych jest wzięcie doniczki w ręce i sprawdzenie jego wagi. Doniczka z mokrą ziemią będzie znacząco cięższa od doniczki z wyschniętym podłożem. Po pewnym czasie poznacie roślinę na tyle dobrze, że dokładnie będziecie wiedzieć kiedy nadszedł moment podlewania. Jeśli chodzi o wilgotność wokół rośliny, to najlepsze będzie kupno nawilżacza. Są niestety dwie wady takiego rozwiązania - cena tego urządzenia oraz ewentualne rozbieżności w jego tolerowaniu przez innych domowników. Jeśli jesteśmy ludźmi ugodowymi i nie chcemy w domu awantur, to znacznie prostszą i tańszą (jednak nie tak bardzo skuteczną jak w/w) metodą jest postawienie rośliny na głębszym podstawku wypełnionym jakimś kruszywem. Wypełniamy podstawek wodą tak, aby kruszywo nie zostało całkiem zalane i na tym stawiamy roślinę. Należy zwrócić uwagę, aby otwory drenażowe w dnie doniczki nie miały styczności z wodą. Do tej kwestii jeszcze tylko jedna uwaga. Część osób lansuje na forum jako kruszywo keramzyt. Spełnia on oczywiście swoją rolę, jednak nie jest zbyt praktyczny, bo jest lżejszy od wody i unosi się na powierzchni. Oprócz powyższego dobrze jest zaopatrzyć się w spryskiwacz i co kilka dni zraszać swoją roślinkę. Z przyczyn analogicznych , jak przy rozpatrywaniu nawilżacza (zmysł estetyczny domowników, w kwestii czystości szyb okiennych ), najlepiej na czas zabiegu wstawić roślinę do wanny.
Okres wegetacji
Wiosna, to najpiękniejszy i najbardziej pracowity dla pasjonatów tej pięknej sztuki okres. Przystępujemy wtedy do zabiegów omówionych powyżej, a więc przesadzenia rośliny połączonego z przycięciem korzeni oraz (nie od razu po tych zabiegach) nawożenia. Jeśli te zabiegi wykonamy prawidłowo, roślina powinna odwdzięczyć się nam pięknymi przyrostami. Wraz z nimi pojawiają się pierwsze rozterki. Co teraz zrobić, przecież nigdy nie formowałam/formowałem drzewek bonsai. Najprostszym rozwiązaniem jest wizyta na tzw. warsztatach i nękanie prowadzących zajęcia pytaniami (zachęcam do robienia tego, bo przecież płacicie za warsztaty i to wcale nie takie małe pieniądze). Osobiście polecałbym jednak dalsze, samodzielne zajmowanie się swoim drzewkiem. Co więc robić, gdy z dnia na dzień przybywa w szalonym tempie masy zielonej i nasze cudeńko bardziej zaczynie przypominać żywopłot niż drzewko bonsai? Wspomniałem wyżej o poznawaniu swojego drzewka. Możecie mi wierzyć, że przynosi to znacznie większą radość niż ślepe wykonywanie poleceń prowadzących warsztaty (takich typu „utnij tutaj”, „usuń tą gałąź”, a po zadrutowaniu „daj, to Ci ułożę gałęzie”). Aby dobrze poznać drzewko zachęcam do tego, co już opisałem wyżej. Powstrzymajcie się od zbytniego ingerowania w jego ogólny kształt . Kupione w markecie drzewo ma już przeważnie swoją formę, a jej zmiana wymaga większej wiedzy niż ta przedstawiona w artykule. Skupmy się więc na tym co mamy i w pierwszym roku zajmijmy się tylko utrzymaniem formy połączonym z właściwym doświetlaniem korony.
Spoczynek zimowy
Mija sezon wegetacji. Zaczyna się rok szkolny, a miesiąc później akademicki. Żeby roślinki nie przeszkadzały w nauce, najlepiej położyć je spać. To oczywiście przenośnia. Musimy jednak zdać sobie sprawę, że zdecydowana większość gatunków potrzebuje okresu spoczynku zimowego. Nie wierzcie sprzedawcom, którzy mówią, że np. wiąz drobnolistny może stać cały czas w mieszkaniu. Jest tylko kwestią czasu jak długo przeżyje. Z reguły po roku jest mocno przerzedzony, a po dwóch – martwy. To samo dotyczy serrisy, karmony, pieprzowca, zelkowy, sageretii i kilku innych, rzadziej spotykanych na rynku polskim gatunków. Idealnym rozwiązaniem jest posiadanie jasnego pomieszczenia, w którym zimą możemy zapewnić roślinie temperaturę w granicach 5-10 stopni Celsjusza. W blokach jest to nierealne, natomiast w domach taką rolę może spełniać np. nieogrzewana weranda. Sam mieszkam w bloku i chciałem się z Wami podzielić moim - w miarę bezpiecznym - sposobem na „uśpienie” drzewek. Chciałbym jednak od razu zaznaczyć, że trzymam drzewka (z kilkoma wyjątkami) niemal cały rok na balkonie. W miarę upływu czasu dzień ulega skróceniu, a temperatura na zewnątrz stopniowo spada. Obserwuję więc temperaturę (nie wierzcie w prognozy długoterminowe, najbardziej prawdopodobne temperatury nocne są podawane w wieczornych prognozach pogody). Jeśli ma ona spaść poniżej zera, z balkonu znikają serrisy i karmony. Sageretia potrafi wytrzymać krótkie spadki temperatury nawet do -5 stopni. Najbardziej wytrzymałe są wiązy drobnolistne. W ubiegłym roku synoptycy trochę się pomylili i dwa z tych drzewek spędziły noc na balkonie przy temperaturze -12 stopni. Na wiosnę rosły jak na drożdżach. Z reguły jednak wiązy trafiają do piwnicy, kiedy temperatura przez kilka nocy utrzymuje się na poziomie pomiędzy -5 a -10 stopni. Piwnica jest jednak ciemnym pomieszczeniem i w związku z tym wędrują do niej tylko wiązy. Nie potrzebują one tyle światła, bo do czasu przeniesienia procesy życiowe ustają i drzewka sobie smacznie śpią (lepszym określeniem byłoby chyba „drzemią”). Nie oznacza to jednak, że możemy o nich całkowicie zapomnieć. Rośliny przechodzące spoczynek zimowy nie muszą co prawda transportować wody do części nadziemnej, jednak korzeni nie wolno przesuszyć (pamiętajmy o tym, że większość z nich jest drobna), bo znajdujące się w ich wnętrzu - nazwijmy to obrazowo – korytarze, transportujące wodę i składniki pokarmowe ulegną zwężeniu bądź nawet całkowitemu zablokowaniu. Tym samym wiosną część nadziemna zostanie pozbawiona środków do życia. Aby temu zapobiec, wystarczy raz na 3-4 tygodnie zanurzyć roślinę w wodzie (tak jak podlewanie przez zanurzenie). Okres pomiędzy podlewaniem jest oczywiście zależny od temperatury w piwnicy. Ten podany powyżej odnosi się do ok. 10 stopni. Im zimniej, tym rzadziej podlewamy. Odnośnie wiązów, pozostaje jeszcze jedna kwestia poruszana na forum z temacie zimowanie – ulistnienie. Z tego co zauważyłem wszystko zależy od drzewka. Jedne nie mają liści w momencie przenoszenia do piwnicy, a inne mają jeszcze część (choć niewielką) nawet na początku marca. Nie zmienia to jednak faktu, że roślina wypoczęła i jest gotowa do transportu „żywności” w kierunku odwrotnym do tego jesiennego. I jeszcze tylko pominięte zimowanie serrisy, karmony i sageretii. Tutaj krótko. Po zdjęciu ich z balkonu, w pierwszym możliwym terminie wywożę je do rodziców, gdzie w chłodnej werandzie spokojnie oczekują wiosny pod opieką mojej kochanej mamy. Na razie żyją . Jeśli zauważyliście, to ani słowem nie wspomniałem o ligustrze chińskim i fikusach. Te drzewka zimuję w mieszkaniu, gdzie przebywają w najchłodniejszym pokoju w temperaturze ok. 20 stopni (w sezonie wegetacyjnym przebywają na balkonie i wędrują do mieszkania, gdy temperatura spada poniżej 5 stopni). W przypadku tych drzewek odpoczynek polega na zaprzestaniu nawożenia. Mam jeszcze 2 grubosze, które cały rok trzymam na parapecie. One również nie dostają „papu” zimą.
Parę rad na zakończenie
Macie roślinę już co najmniej rok (zakupione jesienią lub zimą), a nawet prawie 2 lata (te zakupione wiosną lub latem). Poznaliście ją już na tyle dobrze, że możecie udać się na warsztaty bądź spotkanie organizowane przez niektóre grupy. Tam dowiecie się znacznie więcej. I to na tyle. Mogę tylko dodać, że już wkrótce zacznie Was ciągnąć w stronę drzewek, przebywających na zewnątrz przez cały rok. Mam prośbę. Szanujcie przyrodę i zanim się za nie weźmiecie (chodzi o pozyskiwanie z natury), dużo, dużo czytajcie, bo ten temat jest znacznie obszerniejszy i bardziej skomplikowany. A najlepiej zaprzyjaźnić się z już doświadczonym bonsaistą i wszelkimi możliwymi sposobami: prośbą, groźbą i torturami (chińskie i japońskie są bardzo wyrafinowane) wyciskać z niego wiedzę teoretyczną jak też co najważniejsze praktyczną )). Sam takiej pomocy doświadczyłem (i doświadczam nadal). Mogę też, w miarę moich skromnych wiadomości i umiejętności, jej udzielić.
Dziękuję wszystkim, którzy odpowiedzieli na moją prośbę o recenzję i dodali cenne uwagi
Armin
CHCESZ COŚ DODAĆ?
Jeśli masz rzetelne informacje, które pozwoliłyby wzbogacić treść artykułu albo chciałbyś zgłosić uwagę do treści już istniejącej – napisz do nas…
armin, jareckiM66, MaciekMM,