...z innej beczki - Fioł u początkujących... A jak Was bierze???
darkeuphoria - 2008-09-12, 20:23 Temat postu: Fioł u początkujących... A jak Was bierze??? Apropos tytułu tego wątku...
Powiem szczerze, że całe szczęście, że trzeba codziennie macać ziemie, podlewać.. chyba tylko to mnie trzyma przy życiu
Prześmieszne to jest, ale totalnie zgłupiałam.. biegam do tych drzewek milion razy dziennie sprawdzając co u nich
ADMIN jr: Temat wydzielony z wątku o fikusie (zrobił się mały off-top, a zagadnienie w końcu interesujące ).
Jacek Grzelak - 2008-09-12, 21:11
Wiesz jak u mnie wygląda "totalne wyciszenie" za pomocą bonsai wracam do domu rozpromieniony i podekscytowany i mówię do żony , jakie wspaniałe uformowałem drzewko , a ona na to - a umyłeś samochód , albo coś w tym stylu , czy też , znowu siedziałeś cały dzień i wpatrywałeś się tępo w te swoje krzaki !! - po tym zostaje co "TOTALNE WYCISZENIE "
darkeuphoria - 2008-09-12, 21:51
O rany hahahha
I wtedy żona sama myje?
Hahaha no, ale nie powinna przynajmniej narzekać, że nie przynosisz "kwiatków" do domu
Ja już powiedziałam znajomym, że jak będą mieli dość rozpoczynania rozmowy od słów "a wiesz, jeśli chodzi o te bonsai.. " to żeby mi powiedzieli, że mam się zamknąć
W pracy zastanawiam się czy znajdzie się jeszcze jakieś miejsce na moim parapecie..
A jak przychodzę do domu, witam kota (bo czeka pod drzwiami) i lecę do drzewek.
Wszystkie problemy idą na bok, przeprowadzam drobiazgową kontrolę, odpalam kompika i szukam czegoś nowego.
Przeglądam, czytam, oglądam, porównuję.. staram się zapamiętać
To mówisz, że to może mi tak zostać, albo nawet jeszcze ewoluować ?
Anonymous - 2008-09-12, 22:06
Następnym stadium ewolucji jest kiedy znajdziesz w okolicy znajomych o tych samych zainteresowaniach. Potem jest znalezienie się w nowym środowisku, a potem.. Długa droga przed nami-nowicjuszami xD
darkeuphoria - 2008-09-12, 22:37
A potem, nie daj boże, usidli mnie jakiś "bonsaista"
Rozglądam się za tymi znajomymi z okolicy, ale nie wiem jak ich rozpoznać
Na razie przebadałam swoich znajomych i znalazła się jedynie jedna koleżanka, która dostała drzewko rok temu i trońkę zna temat.
No ale zdjęcie musiałam od niej wyciągnąć a na warsztaty iść ze mną nie chce.
Jeeeej.. ciężkie są początki na nowym gruncie
Anonymous - 2008-09-13, 08:08
Ciekawa dyskusja się tutaj rozwinęła na temat tego bzika, którego również mam. Przejawia się to podobnie jak u Ciebie darkeuphoria Przychodzę z pracy i od razu lecę do drzewek (kota nie mam więc, od razu witam się z Albertem). Obserwuję, czy coś nowego się pojawiło, włączam komputer i siedzę szukając nowych informacji, godzinami przeglądając forum. Masakra
Cieszę się, że coś mnie podkusiło, żeby kilka miesięcy temu kupić ligustra chińskiego, bo teraz po prostu nie wyobrażam sobie, że mogłoby go nie być. Czekam na przesyłkę z karmoną drobnolistną.
Pozdrawiam.
Anonymous - 2008-09-13, 10:33
Też miałam fazę "zagłaskiwacza", na samym początku. Na szczęście w większości przypadków z czasem to przechodzi (no niestety często po zagłaskaniu na śmieć jednej/kilku roślinek ). Potem się jeszcze rozwinęło podejście "kupię i uratuję to biedne zapyziałe coś" - i to mi zostało do dziś, ale obecnie już pod jako-taką kontrolą intelektu i małżonka z portfelem (nosi moją nawet lewą kasę na bonsaiowe zakupy i wydziela po upewnieniu sie, że na 100% ma ją dać, ktoś musi być ten rozsądny i padło na niego).
Skoro się interesująco dyskusja rozwija, to może by oddzielny temat Szanowny Mod wydzielił Bo się w temacie fikusa zrobił bałagan niestety...
Szalony Admin jr spełnił Twoją i innych prośbę
pawel18 - 2008-09-13, 13:30
darkeuphoria napisał/a: | Rozglądam się za tymi znajomymi z okolicy, ale nie wiem jak ich rozpoznać | a co ja mam powiedziec podkarpacie jest naprawde zacofane jesli chodzi o bonsai , nie ma nawet rzadnych warsztatow , jak bym mieszkal tam gdzie ty to bym szukal znajomych w japonskich ogrodach bonsai .
Anonymous - 2008-09-13, 18:51
U mnie też bonsaiowe zad...ie, dobrze, że do stolicy w miarę odległość. W bonsaiowych znajomych na miejscu też u mnie posucha niestety Żeby nie kilku forumowych znajomych i jako tako działająca poczta, to nie byłoby w co posadzic roślin ani czym nawozić. Bo same roślinki...hmmm... dobrze, że Biedronka jest tak blisko
Jacek Grzelak napisał/a: | wracam do domu rozpromieniony i podekscytowany i mówię do żony , jakie wspaniałe uformowałem drzewko , a ona na to - a umyłeś samochód , albo coś w tym stylu , czy też , znowu siedziałeś cały dzień i wpatrywałeś się tępo w te swoje krzaki | Rany, można się zdołować... Na samiutkim początku też tak miałam, w końcu nie każdy facet lubi, jak się zapomni zrobić obiad, bo akurat trzeba było zadrutować albo rozdrutować drzewko. No ale mój małżonek też swojego hopla ma (wędkarskiego), więc w razie czego jest się czym podeprzeć. Powoli wciągam rodzinkę w drzewkowy świat, część roślin jest na stałe u rodziców i siostry, nawet sobie ojciec zażyczył fikusa do domu, naturalnie "takiego powykręcanego" i o dziwo lepiej mu rośnie niż moje (może dlatego, że pracuje tata na zmiany i nie ma czasu zagłaskiwać), nawet już nauczył się podlewania przez zanurzenie.
darkeuphoria - 2008-09-13, 20:18
pawel18 napisał/a: | jak bym mieszkal tam gdzie ty to bym szukal znajomych w japonskich ogrodach bonsai . |
Właśnie rozmawiałam już z p. Markiem (przy okazji zakupu pieprzowca), że chciałabym wsiąść udział w warsztatach Pewnie przy okazji kogoś tam poznam
W ogóle odwiedziłam dziś 2 obi i 3 leroy.. żeby zobaczyć czy i co mają hrhrhrhr
No i oczywiście nie powstrzymałam się od zakupu
Co do "zagłaskiwacza" mam nadzieję, że nic nie zagłaskam na śmierć
Wszystkie zwykłe kwiatki trafiają do mnie na odratowanie (najczęściej do biura mi znoszą) i nie powiem, zawsze później jest zdziwienie "ale jak Ty to robisz, że one tak u Ciebie rosną?!".
Także mimo przemożnej chęci położenia się spać z drzewkiem na poduszce obok - staram się zachować rozsądek
Ale czas pokaże...
Rob - 2008-09-13, 21:05
Ojj pamiętam jak ja złapałem "początkującego fioła", a jego najgorszym objawem było znoszenie do domu w zasadzie wszystkiego. Siewka brzozy, cyprysik ze szkółki, buki, wierzby i wszystko inne co było pod ręką, a do mieszkania oczywiscie fikusy. Efekt - zawalony balkon i wszystkie parapety w domu. Nie mówiąc już o tym, że o każdym drzewie jakie widziałem w drodze do szkoły, sklepu, czy gdziekolwiek indziej myślałem tylko i wyłącznie w kategorii bonsai
Na szczęście troche się opanowałem i częsc drzewek już rośnie w gruncie i raczej nie będzie przeznaczone na bonsai, pozostały jedynie te które mają szanse w przyszłosci, której dożyje wyglądac w miare przyzwoicie. Chociarz miejsca dalej brakuje
Anonymous - 2008-09-15, 08:01
ALe wszystko jest piękne, tak długo jak ma sięwłasny stały dochód. Bez niego..
Dla konkretu. Oglądam sobie allegro. Patrze ANtropurpureum. Prosze o zdjecia i wymiary.
Ła
50 cm wysokosci, pien okolo 3 cm, nic tylko go podszczypywac i dac mu rosnacna mase. Ale.. za drogo! 70 zl wraz z przesylka. A jak ma na to sobie pozwolic biedny uczen ktory chce kupic kleszcze kulisto skosne xD? i to jest ból;p
Jacek Grzelak - 2008-09-15, 19:18
jak powiem Ci , jeśli jesteś zaawansowany w tym stopniu , by samemu formować coś godnego uwagi to kup kilka 3-4 letnich sadzonek jałowców na szkółce (wydatek 6-10zł za szt. ) i ukręć coś ładnego i gęstego , wystaw na allegro , szczerze i uczciwie opisz aukcję , sprzedaj z dużym zyskiem i masz na dobry materiał
Anonymous - 2008-09-15, 19:28
Biedny nauczyciel też nie ma lekko - w końcu jeść trzeba, opłaty też byłoby nienajgorzej porobić... Dlatego sporo drzewek tzw. ćwiczebnych mam z marketu i wcale się tego nie wstydzę , od czegoś zaczynać trzeba, a raczej niewiele osób stać na uczenie się na roślinach z japońskich szkółek, mnie w każdym razie nie bardzo. A ponieważ czasami trochę grosza za malarskie lewizny wpadnie, to i rośliny lepsze też mam . Narzędzia można kupować pojedyńczo, może najtaniej to nie wychodzi, ale za to "na raty".
Rob napisał/a: | Ojj pamiętam jak ja złapałem "początkującego fioła", a jego najgorszym objawem było znoszenie do domu w zasadzie wszystkiego. ..... Efekt - zawalony balkon i wszystkie parapety w domu. Na szczęście troche się opanowałem i częsc drzewek już rośnie w gruncie i raczej nie będzie przeznaczone na bonsai, pozostały jedynie te które mają szanse w przyszłosci, której dożyje wyglądac w miare przyzwoicie. Chociaż miejsca dalej brakuje |
Przyzwyczajaj się, tak juz zostanie tylko materiał będziesz rozsądniej wybierał i mniej będzie z czasem tych pomyłek do gruntu. Ja mam częśc z nich w ogrodzie u siostry, nawet dzieciakom z rodziny rozdałam kilka takich niezbyt nadających sie na bonsai - bo chciały własne drzewka w doniczce. Kto wie, może za 20 lat te podarunki będą gdzieś na wystawie , a jak sobie tylko porosną w ogrodzie to też będzie z nich pożytek.
Anonymous - 2008-09-15, 19:35
Pozostaje ten element "potrafienia", nad czym pracuję. Ale nim będzie to miało sens i wygląd to potrwa to tyle, ze bede miec wlasny dochod
|
|
|